2013-05-12 – J 24, 46-53 – Na Wniebowstąpienie
Góra Oliwna, na którą przenosi nas dzisiejsza ewangelia w powszechnej świadomości uchodzi za jedną. De facto składają się nań trzy wierzchołki. Północny Dżabal as-Sajjad przez chrześcijan zwany Viri Galilaei, czyli Mężowie Galilejscy (818 m.n.p.m), Dżabal at-Tur, czyli par excellence, czyli góra święta (808 m.n.p.m), Południowy – Dżabal al-Hawa, który chrześcijanie zowią Górą Zgorszenia (734 m.n.p.m), bowiem tam król Salomon urządził miejsce kultów pogańskich, które popierały jego żony cudzoziemki.
Za miejsce wniebowstąpienia Jezusa uważa się środkowy szczyt Góry Oliwnej. Miejsce to od początków chrześcijaństwa otaczane było szczególną czcią. Pierwszą bazylikę postawiono tu w czasach bizantyjskich. Kolejne sanktuarium wznieśli w tym miejscu krzyżowcy. Była to niewielka rotunda bez zadaszenia. Po upadku państwa krzyżowców góra przeszła w ręce muzułmanów, którzy przykrywszy rotundę kubbą, czyli kopułą w stylu islamskim zamienili ją na meczet. Pielgrzymi obu konfesji w jej wnętrzu znajdują kamień, z którego Jezus wstąpił do nieba.
Góra Oliwna to nie krakowski kościół karmelitów na Piasku, gdzie królowa Jadwiga pozostawiła odcisk swej stopy. To również nie Aleja Gwiazd w Międzyzdrojach, na której wielcy sceny i ekranu na wieczną rzeczy pamiątkę odciskają swoje dłonie, próżno więc na rzeczonym kamieniu szukać jezusowych śladów. Zresztą po cóż nam owa namiastka, skoro mamy dostęp do żywego i prawdziwego Jezusa, który choć wstąpił do nieba pozostał pośród dwóch lub trzech wierzących zebranych w Jego imię, zwłaszcza dla odmawiania modlitwy, sprawowania i przyjmowania sakramentów, głoszenia i słuchania Słowa.
Nasza ojczyzna jest w niebie (Flp 3,20). Tam od pierwszego dnia życia zdążamy. O nim przez całe życie marzymy i o nie na wszelkie sposoby zabiegamy. Wszak tu na ziemi jesteśmy jedynie chwilowo. Raptem kilkadziesiąt lat. Jednak w przeciwieństwie do Jezusa po naszym odejściu do – daj Boże – nieba, na ziemi nie pozostaniemy w realnej postaci. Dusza uleci do Boga. Tu pozostaną jedynie buty i telefon głuchy (ks. Jan Twardowski), zwłoki, co ich używały, nad nimi nagrobek z krzyżem oraz wspomnienia. Warto zadbać, by były one wdzięczne. Warto iść przez życie tak, aby ślady naszych stóp przetrwały nas (bp Jan Chrapek). To one w konsekwencji mogą stać się przepustką do nieba.
tekst i zdjęcie: ks. Michał Palowski