Moje wspomnienia z Clongowes Wood College – Mała Malta 2013
Moje wspomnienia z Clongowes Wood College – Mała Malta 2013
Polska ekipa na Międzynarodowym Obozie Letnim Zakonu Maltańskiego dla Młodych Niepełnosprawnych, Clongowes, Irlandia 2013, fot. Charles-Edouard d'Otreppe
W tym roku miałem szczęście już po raz trzeci pojechać jako członek polskiej ekipy na Międzynarodowy Obóz Letni dla Młodzieży Niepełnosprawnej (International Summer Camp for Disabled Youth) organizowany przez Zakon Kawalerów Maltańskich. Mając miłe wspomnienia z dwóch poprzednich wyjazdów, byłem pewien, że także ten wzbudzi we mnie pozytywne emocje. I tak jak zakładałem, nie pomyliłem się…
Na miejsce tegorocznego obozu wybrano Irlandię, a dokładniej położony ok. 60 km od Dublina - Clongowes Wood College w hrabstwie Kildare. Samo miejsce, w którym spędziliśmy niezapomniane 10 dni to materiał na osobny felieton, a nawet książkę, więc powiem jedynie, że mieszkaliśmy w pochodzącym z XIII - XIV wieku zamku, w którym na co dzień siedzibę ma szkoła męska prowadzona przez Jezuitów. Sam kompleks budynków wyglądał jakby był żywcem wyjęty z książek o Harrym Potterze. Dodatkowo niezwykły urok tego miejsca wynikał z faktu, iż cały oddany nam do dyspozycji teren otoczony był zielenią, co niewątpliwie działało na wszystkich bardzo pozytywnie. Nie muszę chyba dodawać, iż organizatorzy postarali się na czas obozu lekko „zmodernizować” średniowieczne wnętrza, aby były jak najbardziej przyjazne dla osób poruszających się na wózkach czy też z innego typu dysfunkcjami.
Jednakże jako, że Obozy Maltańskie tworzą przede wszystkim ludzie to muszę z reporterskiego obowiązku zacząć od informacji, iż polska ekipa liczyła w tym roku 29 osób i była jedną z najliczniejszych na tym obozie. Oprócz samych Podopiecznych i pomagających nam Opiekunów pojechali z nami (a właściwie polecieli) opiekująca się nami od strony medycznej Pani Doktor Paulina oraz Ksiądz Michał - nasze wsparcie duchowe (a niekiedy także fotograficzne). Nad całościowym, pomyślnym przebiegiem naszej wyprawy czuwała nasza wspaniała Team Leaderka- Marysia.
Szczęśliwie dotarliśmy do Irlandii jako jedna z pierwszych ekip, tak więc mogliśmy się lepiej poznać i zintegrować już na miejscu, zanim Clongowes stało się istną Wieżą Babel z kilkuset uczestnikami z 20 różnych krajów. W efekcie pierwszy dzień upłynął nam spokojnie - na rozmowach, wycieczce do pobliskiego miasteczka oraz wspólnej Mszy Świętej, co – w moim odczuciu – zaowocowało lepszym „zgraniem się” polskiej ekipy w kolejnych dniach.
Po przyjeździe pozostałych uczestników miało miejsce uroczyste otwarcie obozu i rozpoczęła się nasza przygoda. Jak na każdym Obozie Maltańskim, również w Irlandii, organizatorzy postarali się jak najpełniej zagospodarować nam czas tak aby nikt nie mógł narzekać na nudę. Były więc zajęcia sportowe organizowane na terenie samej szkoły takie jak np. łucznictwo sportowe czy też strzelanie z wiatrówki do celu, a także wycieczki do okolicznych atrakcji turystycznych. Ja akurat miałem okazję zwiedzić Browar - Muzeum Guinnessa w Dublinie, a także pojeździć konno w jednej z okolicznych stadnin. Ku swojemu zdziwieniu muszę przyznać, że jazda konna nie szła mi nawet najgorzej, a co więcej mój Opiekun także miał okazję pokazać swój wrodzony kunszt jeździecki.
W ramach atrakcji turystycznych mieliśmy także całodniową wycieczkę do Dublina jako cały Obóz Maltański. Choć nie była to operacja logistycznie łatwa do przeprowadzenia to widok wielkiej kolumny samochodów i autokarów eskortowanych przez policję naprawdę robił duże wrażenie.
Oprócz wycieczek, mieliśmy także okazję brać udział w warsztatach tańca irlandzkiego prowadzonych przez światowej sławy zespół – Riverdance, który zaprezentował nam próbkę swoich możliwości podczas krótkiego występu. Równocześnie co wieczór (z małym wyjątkiem z uwagi na Procesję ze Świecami - o czym poniżej) organizowane były dyskoteki, które odbywały się w przestronnej hali sportowej wyposażonej w profesjonalne nagłośnienie i oświetlenie. Choć – moim subiektywnym zdaniem – dyskoteki mogłyby się kończyć trochę później to i tak wszyscy doskonale się bawili szalejąc na parkiecie.
Obok zabaw i rozrywek Obóz Maltański dawał każdemu szanse na chwile wyciszenia się i zadumy. Z jednej strony Msze Święte – zarówno te ogólnoobozowe, jak i nasze „polskie”, a z drugiej Procesja ze Świecami były okazją do kontemplacji i modlitwy, co jeszcze bardziej wzbogacało doświadczenie tego wyjazdu.
Dla mnie osobiście, Obozy Maltańskie, w tym także ten tegoroczny w Irlandii, stanowią niezwykle budujące, przywracające wiarę w ludzi wydarzenie. Zawsze jestem pełen podziwu, kiedy obserwuję jak kilkusetosobowa grupa – najczęściej zupełnie dla siebie obcych ludzi – właściwie od pierwszego dnia obozu odnosi się do siebie z nieudawaną sympatią i wzajemnie sobie pomaga. Często ta pomoc jest utrudniona ze względu na barierę językową czy też stopień dysfunkcji danej osoby, ale w większości przypadków uśmiech i życzliwy gest wystarczą, aby komuś pomóc. Tak jak już wcześniej wspomniałem Obozy Maltańskie tworzą ludzie. Z jednej strony Podopieczni, którzy mają okazję żyć pełnią życia i uwierzyć, że nie ma rzeczy niemożliwych, a z drugiej Opiekunowie – młode osoby, które bezinteresownie poświęcają swój wolny czas na niezwykle wymagającą i odpowiedzialną, nieraz wielogodzinną, opiekę nad osobami w znacznym stopniu niepełnosprawnymi. Najbardziej budujące jest dla mnie to, iż obie te grupy dają sobie coś nawzajem wpływając na sposób postrzegania przez siebie świata i otaczających ludzi.
Zdaję sobie sprawę, iż jest to zapewne niestety jedna z niewielu tego typu „enklaw” we współczesnym świecie, w którym liczy się przede wszystkim zysk i wydajność. Mimo wszystko jednak warto jeździć na Obozy Maltańskie, aby naładować swoje „wewnętrzne baterie” pozytywną energią na pozostałe miesiące roku.
Z serdecznymi podziękowaniami dla całej polskiej ekipy,
Tomek Feliszewski
Tomek Feliszewski - fot. ks. Michał Palowski