2014-04-18 – J 18,1-19,42 – Owocowe menu na Wielki Piątek
Takich sytuacji się nie zapomina. Było to piętnastego sierpnia kilka lat temu. Zacząłem homilię od kuchennego przepisu. Gdy wyliczyłem składniki i podniosłem wzrok znad kartek, zobaczyłem pewną młodą damę. Stała na końcu kościoła vis a vis mnie, uśmiechała się, a potem prawie równocześnie powiedzieliśmy: tirami su. Czy dziś będzie podobnie?
Z racji Wielkiego Piątku w kuchni i na stole winno być postnie. Specjał, który dziś serwuję zazwyczaj jada się na surowo, z pestkami lub bez. Owoce kuszą kleistym, galaretowatym, orzeźwiającym miąższem. Słodko-kwaśny smak sprawia, że idealnie nadają sie do produkcji jogurtów, soków, lodów. Życie dowodzi niezbicie, że owoce zdecydowanie zdominowały rodzącą je roślinę. Męczennica jadalna. Granadilla purpurowa. Passiflora. Marakuja po prostu.
Choć z barwy zasadniczo jest wielkopostna, ucieka czasem w fiolet, czasem w purpurę, czasem róż, na dziś także pasuje jak ulał. W jej kwiecie bowiem Stwórca „zatrzymał” pamiątkę męki Chrystusa. Drobne, wąskie płatki przy odrobinie wyobraźni układają się na kształt cierniowej korony. Pręciki z kolei zdają się przypominać swoim kształtem umieszczone na przemian gwoździe i młotki.
Jeszcze nie tak dawno, zaledwie cztery miesiące temu, pochylaliśmy się z czułością nad kwilącym w żłóbku Dzieciątkiem. Dzieciątko Jezus – w swoim praskim, rzymskim, kaletańskim, a nawet naszym, parafialnym, wizerunku jest łatwe i miłe do kochania. Bo przecież nie można nie pokochać tak rozkosznego malucha. Na Jego widok zadrży najtwardsze nawet serce. Co innego z Jezusem ukrzyżowanym. Ten jest trudny do kochania. Bo czy można pokochać kogoś, o kim Izajasz pisze, iż wielu osłupiało na Jego widok – tak nieludzko został oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi (Iz 52,14)? Gdy zgorszeni, siedemnastowieczni, francuscy janseniści ściągali pasyjki z krzyży – św. Ludwik Maria Grignion de Montefort – pomimo spotykających go szykan i suspenz – podjął się misji przywracania ich na właściwe miejsce.
Dziś ostatni wieczór, kiedy liturgia zezwala nam na śpiewanie pieśni pasyjnych i wielkopostnych, a przyznać trzeba, że mamy ich całkiem sporo. Najstarsze liczą już sobie setki lat. Nie czas i miejsce, by je liczyć i omawiać, dość powiedzieć, że baczny słuchacz z pewnością zauważył, że i w nich, i tekstach mszalnych np. w prefacjach często pojawia się motyw krzyża jako drzewa, które jak na drzewo przystało rodzi owoc. Owym owocem jest zawieszony na drzewie Jezus oraz to wszystko, co wysłużył nam swoją męką przede wszystkim zaś zbawienie. Krzyż sam w sobie nie może zdominować wiszącego na nim Jezusa. Ważne jest, by podobnie jak w przypadku marakui, owoc zdominował drzewo. Z Nim krzyż jest narzędziem i znakiem zbawienia. Bez niego – szubienicą, znakiem hańby i narzędziem kaźni.
Oto drzewo krzyża, na którym zawisło zbawienie świata. I jego owoc, który daje życie.
tekst: ks. Michał Palowski
foto: Wikipedia