Pielgrzymka Zakonu Maltańskiego do Lourdes - podsumowanie
W dniach od 5 do 9 maja odbyła się 59 Pielgrzymka Zakonu Maltańskiego do Lourdes. Jednocześnie była to 34 Pielgrzymka Związku Polskich Kawalerów Maltańskich.
W roku 1983 członkowie ZPKM zorganizowali grupę polską przy Pielgrzymce Związku Belgijskiego, a od 1984 do 1988 Polska Pielgrzymka była związana organizacyjnie z pielgrzymką Związku Brytyjskiego.
W roku 1989 Związek Polskich Kawalerów Maltańskich zorganizował pielgrzymkę głównie w oparciu o struktury krajowe.
W tegorocznej pielgrzymce uczestniczyło: 39 Pielgrzymów, z których 13 zostało zakwaterowanych w Szpitalu Accueil Notre Dame, 9 Kadetów Maltańskich, 93 opiekunów i osób funkcyjnych, w tym 25 członków ZPKM z JE Prezydentem Aleksandrem Tarnowskim na czele, 5 Kapelanów (w tym 3 z ZPKM), 20 Wolontariuszy Maltańskiej Służby Medycznej i Pomocy Maltańskiej.
Wśród wyżej wymienionych, w pielgrzymce brali wolontariusze, damy i kawalerowie z USA, Francji oraz najliczniej z Wielkiej Brytanii.
Po raz kolejny podróżowaliśmy również autokarem, dzięki czemu w pielgrzymce uczestniczyło znacznie więcej wolontariuszy i pracowników dzieł maltańskich. Podróż autokarem, z wydłużonym odpoczynkiem i noclegami u przyjaciół z Malteser Offenburg, umożliwiła również zwiedzanie pięknego Offenburga i Starsburga.
Dziękujemy za coroczne wsparcie Konfarterni Londyńskiej w tym konfratrowi Zbigniewowi Lisowi oraz wszystkim uczestnikom których wpłaty umożliwiły realizację udziału Polskiego Związku w największym religijnym spotkaniu Zakonu Maltańskiego na Świecie, w którym Panowie Chorzy są na pierwszym miejscu. W pielgrzymce uczestniczyło blisko 7000 chorych, niepełnosprawnych, wolontariuszy i członków Zakonu z Wielkim Mistrzem na czele.
Już dziś zapraszamy na pielgrzymkę w roku 2018.
Termin: pobyt w Lourdes 4-8 maja 2018 r.
Marcin Świerad KM - główny organiztor
OCZAMI KADETA - ŚWIADECTWA
JAKUB UCIŃSKI (16 lat, Londyn): Z Lourdes po raz pierwszy zetknąłem się 2 lata temu. Wtedy jeszcze niewiele wiedziałem o Zakonie Maltańskim oraz jego misji opieki nad chorymi. Tym bardziej zaskakujące były dla mnie pierwsze chwile pracy wraz z dorosłymi wolontariuszami w szpitalu, którzy zaimponowali mi swoją postawą. Jako 14 letni wówczas chłopak podziwiałem ich pełne oddanie dla niepełnosprawnych osób oraz żywe świadectwo wiary. Myślę, że tamte doświadczenia stały się dla mnie punktem zwrotnym w moim własnym podejściu do wiary, Boga i drugiego człowieka. Spodobało mi się również to, że w szeregach wolontariuszy maltańskich, byli obecni moi rówieśnicy, z którymi szybko znaleźliśmy wspólny język. Dzięki nim Lourdes stało się dla mnie formą pięknej przygody, którą zaraz po powrocie do Londynu zapragnąłem powtórzyć. Pełen maltańskiego ducha, dołączyłem też do nowo powstającej grupy kadetów polskich w Londynie. Od tamtej chwili, można powiedzieć, moje życie stało się ciekawsze – obozy, spotkania formacyjne, udział w maltańskich koncertach, nowe przyjaźnie. W tym roku udało mi się po raz drugi wziąć udział w dorocznej pilgrzymce maltańskiej do Lourdes, która była jeszcze bardziej fascynująca i owocna. Nie dość, że nas, kadetów (a zwłaszcza kadetek :), było zdecydowanie więcej, to dodatkowo spotkał mnie wielki honor i zaszczyt niesienia polskiego sztandaru podczas uroczystej niedzielnej mszy świętej w bazylice Piusa X. Krótko mówiąc – Lourdes to wielkie święto wiary i solidarność wobec cierpiących, w których możemy spotkać Chrystusa, jest to także fascynująca przygoda zmieniająca życie człowieka.
MARIA ŻYCZKOWSKA: Cudowne Lourdes
Przenieść się do zupełnie innego świata na trzy dni, gdzie na każdej mijanej twarzy pojawi się uśmiech, a w sercach chęć do pomocy. To jest możliwe, wystarczy pojechać z pielgrzymką maltańską do Lourdes. W miasteczku skrytym w pięknych francuskich Pirenejach dzieją się niezwykłe rzeczy, których nie tylko każdy może być obserwatorem ale i sprawcą. Pojechałam w tym roku do miasta Matki Bożej i nie chciałam wracać. Codziennie miałam szansę poznać mnóstwo wspaniałych osób, z którymi, jak mam nadzieję utrzymam jeszcze długo kontakt. Ten wyjazd dał mi możliwość aby dać coś od siebie, nie tylko brać. Rozmowa, zabawa z osobami niepełnosprawnymi czy drobna pomoc przy ich posiłkach dawała mnóstwo radości i satysfakcji. Wypowiedź jednej z podopiecznych dała mi dużo do myślenia, pokazała, że powinnam cieszyć się z wszystkiego, co mnie spotyka i dziękować Bogu za każdą chwilę życia .Spacerując po krętych i malowniczych uliczkach Lourdes czułam, że w moim sercu coraz więcej miejsca powinno być przeznaczonych dla Boga. Dyskusje z rówieśnikami pogłębiły moją wiarę, a msza święta, procesje i inne zdarzenia, w których brali udział wszyscy uczestnicy były zachwycające. To co najważniejsze to wiara, która łączyła ludzi o odmiennym wieku, języku, kulturze, narodowości. Opisując w skrócie ten czas spędzony w Lourdes to: Bóg, radość, przyjaźnie, wiara, pomoc i zabawa.
MAŁGOSIA ŻYCZKOWSKA (16 lat): W dniu wylotu na 59. Pielgrzymkę Zakonu Maltańskiego do Lourdes kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać; co będzie się tam dokładnie działo – była to moja pierwsza wyprawa w to miejsce. Na pielgrzymkę pojechałam z moją kuzynką Marysią i razem z resztą kadetów uczestniczyliśmy we wszelkich wydarzeniach pod opieką kochanej pani Małgosi Malkiewicz. Każdy dzień przeżyty w Lourdes bardzo szybko mijał, ale mimo to zdawało się, ze zamiast trzech dni spędziliśmy tam co najmniej tydzień – tyle się działo. Niezwykłe wrażenie robi Lourdes pełne kobiet w stroju pielęgniarek oraz eleganckich panów w czarnych strojach. My jako kadeci, byliśmy rozpoznawalni dzięki czerwonym beretom. Noce były krótkie, a dni długie – cały czas chcieliśmy coś robić. Mimo, że byliśmy kadetami mogliśmy spędzać czas z podopiecznymi. Bardzo cieszę się, że chociaż trochę mogłam pomóc niepełnosprawnym albo ich rodzicom. Opiekunów było znacznie więcej niż podopiecznych co pozwoliło mieć też czas na modlitwę i skupienie. Niezwykłym przeżyciem dla mnie były kąpiel w łaźniach oraz możliwość służenia podczas Mszy Świętej w ogromnej, podziemnej bazylice Św. Piusa X niosąc dary podczas eucharystii. A również bardzo radosnym i przyjemnym, acz nie tak pobożnym momentem, były wszelkie przyjęcia i pikniki integracyjne z niepełnosprawnymi, jak i opiekunami z innych krajów. Byłam już kiedyś we Francji, ale Lourdes jest inne niż reszta kraju– całe przepełnione atmosferą modlitwy, spokoju, piękna i kultu Matki Bożej oraz świętej Bernadetty. Na pielgrzymce poznałam wspaniałych ludzi; naszych nowych przyjaciół – kadetów; również wolontariuszy z innych krajów. Nigdy nie zapomnę mojej pierwszej i mam nadzieję, że nie ostatniej pielgrzymki do tego Świętego Miejsca.
HELENA ŚWIERAD (17 lat) Lourdes samo w sobie jest pięknym miejscem. Tworzy wokół siebie własną, niepowtarzalną atmosferę, pozornie oddzielając się od reszty świata. Jednak największe wrażenie wywarła na mnie obecność tak wielu ludzi z różnych zakątków świata zebranych w tym samym miejscu i stroju. Ta jedność stroju podkreśla, że wszyscy jesteśmy złączeni przynależnością do tego samego Zakonu Maltańskiego, że stawiamy sobie w życiu te same cele. Nawet kiedy spotykamy osoby zupełnie obce uśmiechamy się wzajemnie do siebie, łatwo nam nawiązać kontakt, czujemy, że coś nas łączy i, że wszyscy jesteśmy częścią
większej wspólnoty. Mimo ogromu pracy w tej doskonałej machinie, jest wiele chwil na refleksje i przemyślenia. Będąc tak blisko chorych i cierpiących ludzi możemy sobie odpowiedzieć na najistotniejsze pytania: co jest w życiu najważniejsze i czy kierujemy się w życiu odpowiednią hierarchią wartości. Opiekujemy się nimi fizycznie, ale w zamian otrzymujemy od nich wiele wsparcia psychicznego i zwykłej ludzkiej życzliwości. Pomimo cierpienia, to właśnie chorzy uczą nas prawdziwej radości. Kontakt z tymi osobami uświadomił mi to, co mam i czego nie doceniałam w swoim życiu.
MACIEJ ROMANOWSKI (15 lat, Londyn) Pielgrzymka do Lourdes była dla mnie dużym przeżyciem, wiele we mnie zmieniła. Procesje z chorymi na wózkach, nabożeństwa w bazylice, wzajemna pomoc oraz wielki spokój tego świętego miejsca – to wszystko zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Każdy dzień był bardzo ciekawy i kończył się wspólną modlitwą kadetów oraz rozmową o tym, czego nowego nauczyliśmy się, co przeżyliśmy. Myślę, że teraz, kiedy widzę na ulicy w Londynie chorą lub niepełnosprawną osobę, to chciałbym jej jakoś pomóc, tak jak to robiliśmy wraz z innymi wolontariuszami maltańskimi w Lourdes. Bardzo też cieszę się, że tam poznałem tyle nowych osób. Mam nadzieję, że za rok znów będę mógł z kadetami pomagać chorym podczas Maltańskiej Pielgrzymki.
PRZEMYSŁAW SALAMOŃSKI (Opiekun Kadetów w Wielkiej Brytanii):
Przyglądając się entuzjazmowi i radości naszych kadetów, podczas ich pobytu w Lourdes, przyszła mi na myśl osoba Jana Pawła II, który tak wiele razy wskazywał z nadzieją i wiarą właśnie na młodych. On od samego początku potrafił dostrzec ów dynamiczny potencjał, kryjący się w młodości, a który odpowiednio uformowany i ukierunkowany zamienia się w ożywczą iskrę dla świata i Kościoła. Młodzież nie zadowala się tym co proste i błahe. Młodzi chcą czegoś dokonać, coś wielkiego doświadczyć i wykazać się, bo w ich sercach kryją się ideały, które wyznaczają sens życia. Z dumą przyglądałem się naszym młodym maltańczykom, którzy chętnie oferowali swe ręce do pomocy, pochylając się nad chorymi. Z jeszcze większym podziwem patrzyłem, jak pomiędzy obowiązkami, brali do ręki różaniec lub Pismo Święte oraz klękali w milczeniu w kaplicy na adorację najświętszego sakramentu. Prowokowałem ich czasem do dyskusji na trudne tematy i znów zaskakiwali dojrzałością spojrzenia na życie, wiarę, świat. Nie ma wątpliwości, że tacy kadeci to przyszłość naszej maltańskiej misji. Swą budującą postawą pokazali w Lourdes, że „tuitio fidei et obsequium pauperum” stanowią nierozdzielny charyzmat naszej zakonnej tożsamości. Może nie każdy wie, gdyż nasi polscy kadeci to przecież kiełkujące ziarno zakonne, ci młodzi nastolatkowie każdego dnia indywidualnie modlą się za nasz zakon i za prowadzone przez nas misje. Codziennie klękają, by prosić Boga o błogosławieństwo dla nas wszystkich. Niech modlących się „czerwonych beretów” nam przybywa, niechaj rosną w siłę i niech nas radują swą postawą.
Kadeci z Londynu: Mikołaj Romanowski, Maciek Romanowski oraz Jakub Uciński