2012-10-14 – Mk 10, 17-30 – O ubóstwie na bogato
Czemuś biedny? Boś głupi. Czemuś głupi? Boś biedny. Ktoś dopatrzy się w tym układu sprzężenia zwrotnego, gdzie sygnał wyjścia wchodzi na wejście dając impuls do działania. Ktoś inny – błędnego koła. Dla nas ten bon mott stanie się punktem wyjścia dzisiejszych okołobiblijnych rozważań.
Ubóstwo, jak tego dowodzą formuły wymieniające obok siebie ubogich, wdowy i sieroty spotykanie w piśmiennictwie Bliskiego Wschodu w ogóle, a zwłaszcza w Biblii hebrajskiej, było stanem niepożądanym, a nie ascetycznym ćwiczeniem, praktykowanym dla wyższych celów. Obowiązek ochrony i szczególnej opieki nad ekonomicznie pokrzywdzonymi członkami społeczeństwa spoczywał na królach, którzy okazywali swą władzę, gdy przychodzili z pomocą potrzebującym. W Izraelu w czasach przed monarchią obowiązek ten spoczywał na całym ludzie. W najwcześniejszych prawach nakazuje się zapewnienie ubogim sprawiedliwości w sądzie, pożywienia, jakie mogło im zapewnić pozostawianie w czasie żniw części plonów na polu, jakie wydawały pola pozostawione odłogiem w roku szabatowym, pożyczanie im pieniędzy bez procentów. O obowiązkach tych przypominali prorocy. Również w Nowym Testamencie ubóstwo, szczególnie, jeśli dobrowolnie przyjęte, nie jest ideałem, ale stanem obranym czasowo ze względu na wyższy cel. Idea naśladowania ubogiego Chrystusa stała się później powszechnym ideałem w chrześcijaństwie monastycznym, w którym praktykowano ubóstwo nie tylko ani nawet nie przede wszystkim dla dobra innych, ale jako jeden ze środków uwolnienia się od dóbr materialnych i osiągnięcia dzięki temu wyższego duchowego stanu zjednoczenia z Jezusem (Słownik wiedzy biblijnej).
Wedle rozumienia prawodawcy kościelnego ewangeliczna rada ubóstwa do naśladowania Chrystusa, który będąc bogaty stał się dla nas cierpiącym niedostatek, prócz życia w rzeczywistości i w duchu ubogiego, prowadzonego pracowicie w trzeźwości i dalekiego od ziemskich bogactw, niesie ze sobą zależność i ograniczenie w używaniu dóbr i dysponowaniu nimi, zgodnie z własnym prawem poszczególnych instytutów (kan. 600, KPK 1983). Przedmiotem, czyli materią ślubu ubóstwa są dobra doczesne, a mianowicie: albo niezależne ich używanie, użytkowanie i rozporządzanie nimi albo też sama ich własność. Nie są materią ślubu ubóstwa dobra duchowe, np. sława czy honor. Dobrowolne ubóstwo obrane dla naśladowania Chrystusa posiada wielkie znaczenie dla osobistej ascezy. Dzięki niemu uczestniczy się w ubóstwie Chrystusa, który będąc bogatym, dla nas stał się ubogim, aby nas ubóstwem swoim ubogacić (2 Kor 8,9). Jest ono również znakiem naśladowania Chrystusa, nieustannym znakiem miłości Bożej. Świadectwo to będzie o tyle zrozumiałe, o ile będzie się przejawiać na zewnątrz w sposobie życia (o. Joachim Roman Bar OFMConv, Poradnik kanoniczego prawa zakonnego).
Ubogi wedle Słownika etymologicznego języka polskiego to cierpiący niedostatek, niebogaty, biedny; taki, który został odsunięty od swojego udziału; który nie ma udziału w czymś; który nic nie otrzymał. Stąd ubóstwo to brak dóbr materialnych, niedostatek, bieda, nędza. Intuicja ze zdrowym rozsądkiem pospołu podpowiadają, że ubogi choć pozornie nie ma nic, ma wszystko, bowiem z wyboru – z wiary – zaufania – troskę o swoje dziś i jutro ceduje na Wszechmocnego i u Niego – u Boga ma wszystko. Wobec powyższego w ten sposób pojmowane ubóstwo dowodzi nie głupoty, lecz mądrości. Amen.
tekst: ks. Michał Palowski KM
zdjęcie: Internet